„Słuchaj, ja się boję, że oni w końcu odkryją, że ja się do tego nie nadaję”
„Jak mnie nagradzają to strasznie głupio się z tym, czuje. Przecież każdy by to zrobił”
„Nie lubię prosić o pomoc, bo jak to wygląda? Przecież to sygnał, że nie potrafię zrobić danego zadania”
To przykłady częstych komunikatów jakie słyszę od kobiet, które odnoszą sukcesy zawodowe – piastują wysokie stanowiska, są świetnymi ekspertkami w swoich specjalizacjach, kształtują biznesy na skalę europejską i światową, podziwiane i często przytaczane jako wzór do naśladowania.
Więc skąd takie u nich myśli? O co właściwie chodzi kobietom, które mają wszystko, by czuć się pewnie, by czuć się spełnione w swych rolach.
Chodzi o syndrom oszusta (ang. impostor syndrome), który grasuje wśród nas, niezależnie od płci, wykształcenia, pozycji zawodowej – nawet do 70% ludzi może odczuwać jego objawy na pewnym etapie swojego życia, wpływając na poziom pracy, wybory, decyzje a tym samym na jakość życia.
A jak się objawia ten podstępny oszust? Przede wszystkim samoograniczającym się przekonaniem o braku umiejętności i zdolności, na które wskazują osiągnięcia, stanowisko lub innego rodzaju sukcesy. To znajdywanie niezliczonych sposobów zaprzeczania dowodom, które potwierdzają wysoką inteligencję i umiejętności.
Lęk i obawa, że w końcu ktoś odkryje prawdę, że nie zasługuję na tę pracę, na to zadanie. To również trudność z akceptacją pochwał i nagród, które są postrzegane jako niepotrzebne, ponieważ to co robimy, bardzo często umniejszamy i traktujemy jak coś oczywistego.
Bardzo często osoby dotknięte tym syndromem wpadają w pracoholizm, perfekcjonizm i oczywiście ciągłe porównywanie się. Te mechanizmy gwarantują pozorne poczucie bezpieczeństwa – jeśli zrobię to zadanie na 120%, to udowodnię, że jednak może się do tej pracy nadaję. Jeśli będę brać wszystkie projekty i zadania, to potwierdzę, że warto było mnie zaangażować, że przynoszę firmie korzyści i jestem potrzebna.
To niestety negatywnie wpływa na życie osobiste, ponieważ po prostu na nie zaczyna brakować czasu ale też praca w ciągłym napięciu i lęku, ponad możliwości jest wykańczająca fizycznie i psychicznie, prowadząc do wypalenia zawodowego.
Dlaczego o tym piszę?
15 lat pracy w korporacjach było niezłym polem doświadczalnym pracy z osobami, które mimo potencjału i talentów, bardzo często potrzebowały wsparcia i potwierdzenia, aby sięgać po więcej, aby korzystać z możliwości rozwojowych oferowanych przez firmę.
To były godziny rozmów, przede wszystkim z kobietami, które nie czuły się pewne, aby aplikować na stanowiska, twierdząc jak wiele im brakuje, które bały się, że zupełnie stracą czas dla rodziny, które przede wszystkim obawiały się, że awans lub podjęte wyzwanie obnaży ich brak umiejętności. Sama doświadczyłam poczucia oszustki, kiedy zaczęłam awansować, to był czas gdy wierzyłam, że najtrudniejsze sprawy muszę rozwiązać sama i najlepiej jak to możliwe.
A kiedy trzy lata temu zaczęłam pracę jako coach i terapeuta nawet nie przypuszczałam jak bardzo syndrom oszusta będzie przewijał się w mojej pracy z klientami indywidualnymi, od studentów aż po liderów wyższego szczebla. Tkwią oni w ograniczających przekonaniach, wpędzają się w wypalenie zawodowe lub stoją w miejscu zamiast czerpać garściami z możliwości jakie przynosi im życie.
Dlatego postanowiłam zająć się tym tematem, aby znaleźć najlepsze sposoby radzenia sobie ze zjawiskiem oszusta i żyć pełnią swoich możliwości.
Według badań przeprowadzonych przez dr Valerie Young, impostor może przyjąć 5 sposobów funkcjonowania: eksperta, perfekcjonisty, solisty, supermen/woman lub naturalnego geniusza.
Każdy z nich potrzebuje innego podejścia i do każdego z nich opracowuję program oswajania i najlepszego funkcjonowania, aby odnaleźć równowagę, własną moc i sprawczość.