Syndrom oszusta to nie przeciwnik, z którym trzeba walczyć. To towarzysz, którego warto poznać

  • Jak walczyć z syndromem oszusta?
  • Jak wyleczyć się z syndromu oszusta?
  • Jak się bronić przed syndromem oszusta?
  • Jak wyeliminować syndrom oszusta z życia?

To tylko niektóre z haseł napotkanych  w Internecie, które przyciągają uwagę tych, którzy jak zakładam szukają sposobu na zjawisko, jakim jest syndrom oszusta.

Co niewłaściwego widzę w tych tytułach?

Uważam, że semantyka jest niezmiernie ważna, gdyż odgrywa kluczową rolę w definiowaniu i rozumieniu świata. Tytuły te od początku sugerują określone-zawężone podejście do tego zjawiska. Walka, bronienie się, wyeliminowanie, czy też leczenie jednoznacznie kojarzy się z ogromną mobilizacją do pokonania czegoś, co wydaje się niezmiernie duże, gdyż wymaga od nas aż takich działań.  Na poziomie ciała i mózgu dzieje się proces aktywacji, który uruchamia hormony mające na celu przygotowanie przede wszystkim ciała do walki – zwiększenie ciśnienia krwi i tętna, przyspieszony oddech. Wpływa też na pojawienie się emocji takich jak złość czy frustracja.

Walka zakłada również wygraną, czyli w toku podejmowanych działań powinniśmy być w stanie pokonać to zjawisko i więcej nie odczuwać dyskomfortu z nim związanego. Takie podejście zatem zakłada, że jest to zjawisko do całkowitego pokonania, wyeliminowania. A nie jest to prawda i z reguły właśnie takie postrzeganie pracy z syndromem oszusta, może jedynie zrodzić kolejne frustracje, złość na siebie i poczucie winy, że nie potrafimy sobie z nim poradzić.

W procesie poznawania i oswajania tego zjawiska nie ma przestrzeni na wygranych i przegranych, na stan przed i po, na życie z syndromem i bez. 

Mając na uwadze, że jest to bardzo powszechne i naturalne doświadczenie, np. badania Kajabi pokazały, że nawet do 84% przedsiębiorców miewa wątpliwości w swoje osiągnięcia mimo istniejących na nie dowodów, warto zacząć przyglądać się tym myślom i uczuciom, akceptując je jako naturalny proces rozwojowy.

Zjawisko a syndrom: Rola nazewnictwa

Oczywiście jest jeszcze element samej nazwy zjawiska, który może utrudniać proces jego rozumienia. Badaczki, które zidentyfikowały to zjawisko mówiły o impostor phenomenon – zjawisku, fenomenie oszusta. Określenie syndrom pojawił się 1982 r. w artykule popełnionym dla Vogue, gdzie autorka dr Carol Tavris mówi właśnie o syndromie oszusta. Mając na uwadze aktualne tendencje do definiowania wszelkich trudnych doświadczeń za pomocą terminów medycznych, nazywanie syndromem zbioru podobnych, ale nie zawsze tych samych objawów bez wyraźnych fizycznych oznak, może nadawać mu charakteru choroby lub zaburzenia. Klasyfikacja chorób ICD 11 nie zawiera takiej jednostki chorobowej ani zaburzenia. Stąd też warto zastanowić się nad nazewnictwem, aby wspierać normalizowanie tego zjawiska i traktowanie go jako wspólnego większości populacji w trakcie podejmowania wyzwań, czy odważania się do realizacji planów, czy marzeń. 

Jak rozumieć impostoryzm: Zjawisko powszechne i adaptacyjne

Takie podejście do impostoryzmu wpuszcza więcej lekkości i oddechu do pracy i jego oswajania, ponieważ staje się kolektywnym doświadczeniem, które jest wynikową mechanizmów adaptacyjnych, kiedyś nam służących, teraz być może już wymagających przeformułowania. 

Terapia ACT: Skuteczne podejście do syndromu oszusta

Terapia ACT, jest doskonałą metodą na pracę we wszelkimi „syndromami” czy schematami, jakie w procesie rozwoju wykształcamy, które długoterminowo mogą powodować kosztowne konsekwencje dla naszego dobrostanu.

Terapia akceptacji i zaangażowania koncentruje się na zwiększaniu elastyczności psychologicznej poprzez akceptację trudnych emocji i myśli oraz zaangażowanie w działania zgodne z naszymi wartościami.

W tym podejściu przede wszystkim akceptujemy wszelkie emocje i myśli, aby ich nie unikać a właśnie przyjmować, jako część życia. Ćwiczymy uważność, aby doświadczać tu i teraz i rozumieć co czujemy i dlaczego. Oddzielamy myśli od siebie (nie jestem swoimi myślami), by łapać dystans, który zmniejsza ich wpływ na nasze zachowanie. Działamy według osobistych wartości – bo kiedy je znamy, wiemy, co jest dla nas ważne i jak bardzo chcemy to realizować.

Jill Stoddard napisała bardzo ciekawą książkę „Syndrom oszusta. Jak nie podkopywać wiary we własne możliwości”, która traktuje to zjawisko z większą uważnością i czułością. Czytając ją, znalazłam potwierdzenie swojego podejścia, by naprawdę przestać cisnąć i walczyć, z czymś, co jest ludzkie, dość powszechne i zasadniczo pojawia się wtedy, gdy na czymś nam bardzo zależy, a wynika często z wychowania i naszego uwarunkowania genetycznego.

Narzędzia i praktyki: Co naprawdę pomaga?

Czy ćwiczenie z robieniem listy osiągnięć, które jest tak często polecane przy syndromie oszusta, pomoże? Być może krótkoterminowo tak, chociaż osoby doświadczające impostoryzmu dość sprawnie osiągnięcia przypisują właśnie czynnikom zewnętrznym.

Bardziej zamieniłabym na listę kompetencji czy umiejętności – najpierw rozpoznajmy nasze zasoby, a potem ich efekty.

Czy hasło “nie porównuj się z innymi” daje ulgę? Pewnie na chwilę tak, ale to wciąż jest rada niedotykająca źródła wyzwania, jakim jest zjawisko oszusta. W tej książce na pewno nie ma szybkich i złotych rad.

Autorka zaprasza nas przede wszystkim do:

  • Obecności – jeśli jesteśmy w ciągłym kołowrotku działań, nie mamy miejsca na zauważanie co nas uruchamia, co nas wzbudza i dlaczego pojawiają się w nas dane stany emocjonalne i myśli. Między bodźcem a reakcją jest miejsce na zauważenie i zdecydowanie – idę starą drogą lub wybieram alternatywną, testuję inną, bardziej zdrową dla mnie, dla otoczenia.
  • Znalezienia swojego „dlaczego”, które  będzie nam pomagać odpowiadać na pytanie – czemu mają służyć moje wybory, moje działania. Im bliżej jesteśmy naszych wartości, tym mniej mamy wątpliwości w siebie i w to, co robimy. I nawet kiedy pojawiają się wątpliwości w swoje umiejętności, to przypomnienie sobie dlaczego podejmuję dane działanie, pozwala działać dalej pomimo obaw i znaków zapytania.
  • Bliskiej pracy z krytykiem wewnętrznym, aby zrozumieć rolę tego głosu i nauczyć się rozpoznawać jego komunikaty.
  • Oswajania dyskomfortu – „Ból jest częścią bycia człowiekiem”, dlatego w niewygodzie ważny jest oddech oraz rozwijanie akceptacji poprzez pracę ze zmysłami.
  • Wspólnotowości – bycie częścią większej grupy, w której jest przestrzeń na doświadczanie całej palety emocji i dzielenie się nimi. To pomaga przejść „etap kruchego marzenia”, by jednak realizować swoje plany ze wsparciem grupy oraz buduje bezpieczeństwo psychologiczne, w którym rozkwita twórczość i innowacje.
  • Ćwiczenia samowspółczucia – „i tak utknąłeś ze sobą na całe życie. Czemu by nie poprawić tej relacji?”. Z pomocą przychodzi właśnie świadomość własnego cierpienia i cierpienia innych oraz zaangażowanie się w działanie, by to cierpienie złagodzić. Dużo o praktykach w duchu samowspółczucia możemy znaleźć również u Kristin Neff .

Czułość wobec siebie i swoich doświadczeń

Każdy z nas ma wybór sposobu pracy ze zjawiskiem oszusta. Można iść drogą walki, mobilizacji i chęci wyeliminowania takich doświadczeń z własnego życia, co jest celem bardzo ambitnym, lecz nierealnym. Można też wybrać alternatywną drogę, w której zaczynamy robić miejsce na siebie w pełni, na zauważanie, nazywanie i rozumienie zamiast tłumienia i eliminowania tego, co bywa trudne i czasem mało zrozumiałe. Moje własne doświadczenie pracy ze zjawiskiem oszusta zawiera obie te drogi. Z perspektywy czasu i efektów mogę śmiało powiedzieć, że zmiana zaczęła się dziać, gdy zrozumiałam, że nie ja jedyna mam takie doświadczenia i potrzebuję zacząć czulej i spokojniej na nie patrzeć, a nie cisnąć na ich wyeliminowanie. Naprawdę chciałam przestać żyć ze wstydem i brakiem miejsca na trudne uczucia.  Dzięki tej pracy rozwojowej mogę śmiało powiedzieć, że momenty wątpliwości mi się zdarzają, ale już nie dominują w moim życiu. Bo syndrom oszusta jest doświadczeniem, które będzie pojawiać się na różnych etapach naszego życia i może być doskonałym sygnałem do tego, by zauważyć jak bardzo nam na czymś zależy i zaprosić do większej uważności na siebie i swoje doświadczenia, zwłaszcza kiedy odważamy się do czegoś nowego.

Dagmara

Dagmara Seliga-Krawczyńska

Dagmara Seliga-Krawczyńska

Wyrażam zgodę

Masz pytania?

Kontakt

601-383-023

E-mail

kontakt@dagmaraseliga.com